Małe przedmioty są urocze. Czasem zbieram , czasem dostaję i za każdym razem cieszą. W naszej kulturze to święto wygląda, jak dla mnie, trochę dziwacznie.Przejmujemy pomału wszystko z zachodu. Tu dostałyśmy uroczy gadżecik od równie uroczej pani Izy (mam nadzieję,że z imieniem nie pokręciłam).
Co prawda jakby , nie okres na jajka ale p. Jadzia postanowiła zrobić wielkanocnie na strusiej wydmuszce. Motyw ponadczasowy nie osadzający nas w konkretnym terminie więc tak na prawdę pora roku nie ma znaczenia. Do tego przepiękna buteleczka w motywy dziecięce. Tłem do prac jest oczywiście autorka p. Jadzia. Pozdrawiamy;)
Koleje warsztaty. Ty razem ćwiczylismy kilka technik postarzania schabby, farby olejne i preparat antiqum. Z każdą techniką nasze pudełko ształało sie o kilkanaście lat osiągając efekt ostateczny:
Tuż przed samym plenerem odbyły się warsztaty jubilerskie. Warsztaty poprowadził p. Olaf Kamiński. Oj działo się, działo. Pan Olaf doskonale sobie radził prowadząc warsztaty i zabawiając panie różnymi opowiastkami. Okazało się, że z pozoru prostych koraliczków, mogą powstać fajne rzeczy. Właściwie ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Kolejny plener przeszedł do historii. Tym razem bawiliśmy (w sensie dosłownym i w przenośni)w Grotnikach. Dnie były piękne słoneczne, nocki niestety zimne. Rozgrzewała nas twórcza atmosfera, doborowe towarzystwo, humory, kawa z zagęszczaczem, brokacik;). Niektóre z warsztatów przeradzały się w istną burzę mózgów (tak więc ja też się nauczyłam). Pomysł Ali na wykonanie bombki, szybko podchwyciła Hania i one zostały matkami chrzestnymi miasteczek w bombkach. Ola zawsze wycinała najszybciej przez co Kasia dostawała stresa. Agnieszka dzielnie ukończyła ciemny spód pudełka. Monia ze Zbyszkiem fajnie się przekomarzali.Jola przywiozła świetne ciasto. Były kursy szydełkarskie (zasługa Izy).Bogusia wpadła się zrelaksować. Wieczorem Grażynka masażami nas leczyła z różnych dolegliwości. Atrakcją nieplanowaną tego pleneru (bo takowe muszą być)była kocia rodzinka. Tu opiekę roztoczyła Jola. Wszyscy się wspierali i wzajemnie pomagali. I oto chodzi. Dziekuję Kochani za wspaniale spędzony czas.
Co widać po blogu, bo nie mam kiedy zrobić nawet zdjęć, że nie wspomnę o obróbce. Myśli zaprzątnięte zbliżającym się plenerem i schizą, czy aby na pewno wszystko wzięłam. Lista sporządzona i odhaczona już z milion razy. Mimo to wciąż niepewność. Z takich wpadek to zapomniałam kiedyś na warsztaty suszarek. Na szczęście udało mi się jeszcze po nie wrócić i zdążyłam ze wszystkim. Tutaj kolejny wieszaczek, który robiłam na zamówienie. Trwało to bardzo dłługo z powodu j.w. Pozdrawiam przemiłą właścicielkę.
Prowadzę małe centrum kreatywnej twórczości, w którym dzieje się bardzo dużo. Aby miłe chwile nie uciekły stąd ten blog. Jest to blog po trosze o mnie, o miejscu, które stworzyłam,o fajnych ludziach,o pasjach, robótkach, warsztatach kraftowych, kawie... i długo by wyliczać.