Kolejny plener przeszedł do historii. Tym razem bawiliśmy (w sensie dosłownym i w przenośni)w Grotnikach. Dnie były piękne słoneczne, nocki niestety zimne. Rozgrzewała nas twórcza atmosfera, doborowe towarzystwo, humory, kawa z zagęszczaczem, brokacik;). Niektóre z warsztatów przeradzały się w istną burzę mózgów (tak więc ja też się nauczyłam). Pomysł Ali na wykonanie bombki, szybko podchwyciła Hania i one zostały matkami chrzestnymi miasteczek w bombkach. Ola zawsze wycinała najszybciej przez co Kasia dostawała stresa. Agnieszka dzielnie ukończyła ciemny spód pudełka. Monia ze Zbyszkiem fajnie się przekomarzali.Jola przywiozła świetne ciasto. Były kursy szydełkarskie (zasługa Izy).Bogusia wpadła się zrelaksować. Wieczorem Grażynka masażami nas leczyła z różnych dolegliwości.
Atrakcją nieplanowaną tego pleneru (bo takowe muszą być)była kocia rodzinka. Tu opiekę roztoczyła Jola.
Wszyscy się wspierali i wzajemnie pomagali. I oto chodzi.
Dziekuję Kochani za wspaniale spędzony czas.
Seaside Christmas Junk Journal by Rhonda Ellzey
1 dzień temu
Od razu przekomarzali....my z jednej parafii...
OdpowiedzUsuńCo Ci powie....to ci powiem- plener trwa zbyt krótko.Dzieki za super pomysły i cierpliwość.
Mogę tylko pozazdrościć,mam nadzieję,że na nastepny plener pojadę......Pozdrawiam serdecznie Organizatorkę i całe doborowe towarzystwo
OdpowiedzUsuń